Z okazji Walentynek życzę Wam dużo miłości!
Ukułam sobie takie zrozumienie, że miłość to pomaganie komuś być tym, kim on chce być.
Jako analitycy zostaliście powołani do pięknej misji zrozumienia potrzeb ludzi, projektów i firm. I do poszukiwania sposobów, jak oni mogą być bardziej tym, kim chcą być.
Na nasze „miłość” w grece funkcjonują 4 bardziej precyzyjne określenia. Jedno to miłość do członków rodziny, których kochamy jedynie za przynależność do tej grupy. Drugie to „eros” – pociągnięcie, które pojawia się i znika. Trzecie to „philos” – miłość do ludzi, których sobie wybraliśmy do kochania, bo uznajemy ich wartych naszej miłości. Czwarte to „agape” – kochanie tych, którzy nie są warci miłości. Po to, żeby stali się jej warci.
Wybieracie sobie firmy, czasem ludzi do współpracy. Świętujcie dziś, że macie tych, którzy dają Wam radość, sens, inspirację. Którzy dają Wam cel codziennych zmagań wart Waszego wysiłku. Świętujcie współpracę, wsparcie, dzielenie sukcesów i porażek. Świętujcie przyjaźń.
Czasem jest to trudne, bo różnimy się, nie rozumiemy, denerwujemy nawzajem. Jednak mimo tego (a może dzięki temu?), wiele sobie zawdzięczamy. W najlepszym razie – wszystko, co najlepsze – przeciwwagę, inspirację, inne umiejętności. A w najgorszym razie – Ci, którzy nas zawodzą, rzucają kłody pod nogi, doprowadzają do pasji – oni są największymi nauczycielami. Budzą w nas złość (siłę do zmian), bezsilność (która za chwilę przerodzi się w szukanie lepszych rozwiązań). Pomyślcie jak wiele im zawdzięczacie. Jakiej mądrości, siły czy sprytu by w Was nie było, gdyby nie oni? Czego byście bez nich nie mieli? Czego o sobie nie wiedzieli?
Dorzucam jeszcze piąte ujęcie. Samotność. Samotność jako przestrzeń do kochania samych siebie. Złapania kontaktu ze sobą, usłyszenie swoich uczuć, potrzeb. To forma przeżywania bogactwa życia. W samotności napełniamy się tym, co potem możemy dać innym. Zbieramy siły, gromadzimy cierpliwość, mądrość, odkrywamy kim jesteśmy i kim chcielibyśmy być.
Łatwo siebie zaprząc do roboty i ciągle wymagać, strofować. Czasem łatwiej powiedzieć przyjacielowi czy współpracownikowi, że powinien odpocząć, siebie docenić czy być dla siebie łagodniejszym, niż powiedzieć to samo sobie. Przypomnij dziś sobie siebie jak byłeś 6-lenim dzieckiem. Wygrzeb zdjęcie uśmiechniętej buzi. Spójrz na tego dzieciaka. Zobacz jaki jest. Jak bardzo chciałbyś, żeby był szczęśliwy, kochany i spełniony. Co możesz dla niego zrobić? Coś mu powiedzieć? Wysłuchać? Zrobić coś, co sprawi mu radość?
Zobacz też siebie z dziś jego oczami. Czy masz te 18, 67 czy ilekolwiek tam masz lat. Co ten dzieciak powiedziałby o Tobie teraz? Że nie spodziewał, że będziesz taki duży, ładny i mądry? Że się nie spodziewał, że takie coś z Ciebie wyrośnie? 😛 Że jest pod wrażeniem? Jest z Ciebie dumny?
Dajcie dziś znać, że kochacie siebie, innych, kolegów w pracy, szefów, klientów. I wszystko, co robicie. Dobrego dnia. 🙂
P.S. Czytając to, komentując, czy dając lajka, Ty też sprawiasz, że jestem bardziej tym, kim chciałabym być. Bo mam dla kogo. Mam nadzieję, że ja również pomagam Ci być lepszym analitykiem. <3
P.S.2. Dziwne zadanie na dziś. Wybierz jakąś piosenkę o miłości i wyobraź sobie, że śpiewasz ją nie do drugiej osoby, ale do siebie. 😉 Ciekawe doświadczenie.
1 komentarz “Kochani :)”
Aż zajrzałem do tekstu, który pisałem 20 lat temu…..o miłości 🙂
Teoria miłości Platona jest oparta na przechodzeniu przez kolejne stadia do najwyższej miłości. Za młodu człowiek kocha tylko jedno ciało, bo w nim tylko widzi piękno. Następnie zaczyna widzieć piękno we wszystkich ciałach. Potem ceni bardziej piękno ukryte w duszy, aż z czasem bardziej zacznie cenić piękno w czynach i prawach. Piękno, które odkrywa “jest jedno i to samo”, lecz poznaje je stopniowo w różnych formach. Od pięknych czynów przejdzie do podziwiania piękna nauki, gdzie “płodzić zacznie słowa i myśli wielkie i wspaniałe, gnany niesamowitym dążeniem do prawdy”. Na samym końcu drogi miłości znajduje się “piękno samo w sobie, ono samo w swej istocie. Otwiera się przed nim to, do czego szły wszystkie jego trudy poprzednie; on ogląda piękno wieczne, które nie powstaje i nie ginie, i nie rozwija się ani nie więdnie, ani nie jest z jednej strony piękne, a z drugiej szpetne, ani raz tylko takie, a drugi raz odmienne, ani także w porównaniu z czymkolwiek, a z czym innym inne, ani też dla jednego piękne, a dla drugiego szpetne” ([7], 211a). Piękno jest określane jako “w sobie niezmienne i wieczne, a wszystkie inne przedmioty piękna uczestniczą w nim jakoś w ten sposób, że podczas gdy same powstają i giną, ono ani pełniejszym się nie staje, ani uboższym, ani go żadna w ogóle zmiana nie dotyczy” ([7], 211b).
Człowiek, który ogląda piękno potrafi rozpoznać prawdziwe wartości bo dotyka tego co naprawdę jest rzeczywiste i tym samym “kochankiem bogów się staje”.