We wszystkich profesjach spotykamy się na co dzień z różnymi problemami, a żeby rozwiązywać te problemy skutecznie, musimy umiejętnie korzystać z najpotężniejszego narzędzia, w jakie każdy z nas jest wyposażony: umysłu. Jedną ze szczególnie przydatnych umiejętności jest tzw. myślenie lateralne, tłumaczone czasem na język polski jako „myślenie w bok”, czyli takie podejście do znajdowania rozwiązań problemów, w którym pomija się najbardziej oczywiste rozwiązanie i za cel stawia się znalezienie nowego, bardziej odpowiedniego.
Podczas analizy i modelowania systemów, myślenie lateralne sprawdzi się szczególnie dobrze wówczas, gdy znamy już potrzeby klienta i trzeba przekuć je na wymagania. Jeśli potraktujemy oczekiwania klienta względem systemu wprost jako wymagania, które system musi spełnić, możemy zamknąć sobie drogę do opracowania systemu lepiej wspierającego klienta w jego działalności, na który nasz klient z powodu mocnego ukorzenienia w swojej branży mógł nie wpaść.
Termin myślenie lateralne ukuł w swojej pracy „The Use of Lateral Thinking” Edward de Bono, włoski lekarz i psycholog (znany również jako autor „Sześciu myślowych kapeluszy”). Określenie „lateralne” ma w tym kontekście odróżniać sposób rozumowania od myślenia wertykalnego, czyli przemieszczającego nas w głąb, coraz bliżej ku zrozumieniu problemu i jego rozwiązaniu. Nie bez znaczenia jest kierunkowość tego określenia, ponieważ jest ona również charakterystyczną cechą myślenia wertykalnego, w którym niejako zmierzamy do wyznaczonego celu. Celem myślenia lateralnego jest natomiast znalezienie nowego pomysłu a – jak stwierdził sam Edward de Bono – nie da się wykopać nowej dziury drążąc coraz głębiej tę, w której już jesteśmy.
Według de Bono reguły, którymi rządzi się myślenie lateralne, można zebrać w kilku grupach, których sens sprowadza się do:
1. zidentyfikowania dominującego pomysłu;
2. poszukiwania alternatywnych perspektyw;
3. rozluźnienia surowej kontroli naturalnego dla nas myślenia wertykalnego;
4. aktywne wykorzystanie przypadku.
Dzięki dobremu zrozumieniu mechanizmów działania ludzkiego umysłu, de Bono daje kilka bardzo wartościowych wskazówek. Przykładowo: ludzie mają skłonność do podążania ścieżką największego prawdopodobieństwa. Innymi słowy łatwo fiksujemy się na pewnych konkretnych pomysłach i od tego momentu trudno nam wyjść poza ich ramy. (Stąd powszechne przekonanie, że warto skonsultować problem z dwoma lekarzami – ponieważ ten, który problem poznał jako pierwszy, może przez swoje pierwsze skojarzenie nie dostrzec dowodów na to, że nie było ono trafne.)
Dlatego spory nacisk kładzie de Bono na ten problem: rozpoznanie dominującej idei a następnie oddalenie się od niej. W końcu w myśleniu lateralnym nie ma jednego właściwego kierunku, więc warto zostawić ów dominujący pomysł choć na chwilę aby poznać inne możliwości. Między innymi proponuje kilka technik, które mogą w tym pomóc:
- Rozłożenie problemu na czynniki pierwsze a następnie połączenie składowych w inny sposób.
- Odnalezienie analogicznego problemu w innej dziedzinie a następnie przeniesienie pomysłów do dziedziny naszego problemu.
- Unikanie nazywania rzeczy, gdyż nazwy nadają pojęciom sztywne ramy, podczas gdy w znalezieniu nowego pomysłu potrzebne jest otwarcie się na nowe możliwości.
Wszystko to może brzmieć bardzo abstrakcyjnie, więc warto zastanowić się nad praktycznymi korzyściami poszukiwania alternatywnych perspektyw.
Przede wszystkim, najkrótsza lub najbardziej oczywista droga do celu nie zawsze jest najbardziej odpowiednia w danym momencie. Kiedy nie możemy sobie pozwolić na porażkę ale dopuszczamy spędzenie dodatkowego czasu na poszukiwanie alternatyw, myślenie lateralne pomoże nam znaleźć warianty, z których następnie wybierzemy ten najbardziej odpowiedni w danej sytuacji. Przystępując do realizacji naszego pierwszego pomysłu nie mielibyśmy szansy na porównanie go a zatem na dobrą ocenę jego przydatności.
Jeśli pracujemy nad jakimś zagadnieniem dostatecznie długo, dominujący pomysł zaczyna się wydawać jedynym możliwym. W takich sytuacjach czasem zatrudnia się zewnętrznego konsultanta, żeby ten ze swoim „świeżym spojrzeniem” pomógł dostrzec to, czego nasz zespół dostrzec nie może. Zastosowanie technik proponowanych przez de Bono może zastąpić wsparcie konsultanta przynajmniej w niektórych przypadkach.
Przykładem z mojej własnej pracy może być problem, z którym zetknąłem się niedawno: zgłoszono potrzebę zmiany pewnej aplikacji, o której cały zespół programistów wie, że jest bardzo skomplikowana i przydałby się solidny refaktoring. Zacząłem więc przyglądać się specyfikacji i implementacji, dochodząc w końcu do wniosku że obie są skomplikowane, jednak przystają do siebie. Dlatego zaproponowałem zaniechanie refaktoringu, zamiast którego zasugerowałem:
1. lepszą dokumentację kodu źródłowego;
2. poprawienie nazewnictwa w implementacji aby lepiej odzwierciedlało realizowaną logikę biznesową;
3. minimalny refaktoring polegający na redukcji zbędnych bytów.
Książka de Bono zawiera liczne przykłady owocnego zastosowania myślenia lateralnego a przy tym jest na tyle zwięzła, że pozwolę sobie nie przytaczać ich tutaj, zachęcając zamiast tego do lektury.
Na zakończenie chciałbym zaznaczyć, że myślenie lateralne nie jest kamieniem filozoficznym. Czasem potrzebna jest po prostu ciężka praca o jasno określonym kierunku i poszukiwanie alternatyw mogłoby w najlepszym przypadku oznaczać stratę czasu a w najgorszym porażkę. Warto jednak włączyć je do swoich narzędzi, ponieważ zwiększa nasze szanse na sukces w podejmowanych przedsięwzięciach.