Wielu twierdzi, że misja i wizja organizacji to marketingowy bełkot, lanie wody zapełniające miejsce na stronie internetowej, puste frazesy na pokaz dla inwestorów. Pewnie często mają rację. Nie widzą związku między działaniem firmy a tymi napompowanymi sloganami. Obserwują działanie chaotyczne albo wręcz przeciwne do deklarowanej misji. I czy to nie tak samo jest z nami – z naszym życiem? Deklarujemy, że ważne jest dla nas zdrowie czy rodzina, rozwój, ale często jednak nie widać, żebyśmy działali w tym kierunku (czasem we wręcz przeciwnym)? Jesteśmy zbyt zajęci, żeby zastanowić się kim chcemy być, dokąd chcemy dążyć? Ale gdyby tak misję i wizję wykorzystać jako narzędzie zarządcze? A gdyby tak zrobić z nich kompas?
Dziś trochę o poszukiwaniach misji dla mnie i dla bloga, co daje jej posiadanie, analogie do tworzenia misji firmy i kilka wniosków jak do tego podejść. Mam nadzieję, że dzięki temu niektórzy zrozumieją, czemu nie piszę tylko o technikach analitycznych :), wybaczą mi kilka miękkich tematów i dostrzegą, że to się jednak wszystko trzyma kupy. Może też sami zainspirujecie się do stworzenia czegoś takiego dla siebie czy swojej firmy?
Tak jeszcze dla uporządkowania – czym jest misja a czym wizja? Różne źródła różnie podają 🙂 Mówi się o misji życia (nie słyszałam o wizji życia). Na stronach firm zdarza się, że wrzucamy to do jednego wora „misja i wizja”. W książkach o zarządzaniu znajdziemy definicję wprost odwrotną niż w wykorzystywanym w analizie i modelowaniu Business Motivation Model (BMM od OMG – autora standardów takich jak UML, BPMN, itp.). Visual Paradigm na diagramie BMM definiuje je tak:
- Wizja – ogólny obraz tego, czym organizacja jest lub chciałaby się stać
- Misja – zakres działaniań operacyjnych przedsiębiorstwa
Własne poszukiwania misji
Z okazji urodzin i Nowego Roku nachodzi mnie często potrzeba podsumowania i myślenia o tym, co dalej. Od kilku lat próbowałam ustalić swoją misję życia – na czym chcę się skupić, do czego dążyć, co jest dla mnie najważniejsze. Myślałam tu zarówno o życiu prywatnym, ale też o blogu, który rozrósł się daleko ponad samo pisanie artykułów. I tak siadałam przed pustą kartką i myślałam co napisać jako to jedno najważniejsze zdanie.
Próby nie były satysfakcjonujące. Czytałam to i sama nie czułam się do końca przekonana. Miałam do tego kilka zastrzeżeń – było niepełne, nieprecyzyjne. Okazało się, że nie jest to takie proste. Udałam się więc po pomoc – kupiłam książkę o wyznaczaniu misji życia 🙂
Książkę czytało się bardzo dobrze. Wykonałam wszystkie zadania, które miały mnie naprowadzić na tę misję. Dalej jednak czegoś brakowało. Pojawiły się pilne tematy w pracy, szkolenia, zobowiązania i temat utknął na kolejne miesiące, lata. To pytanie ciągle jednak wisiało z tyłu głowy.
Teraz zastanawiam się dlaczego zadałam to pytanie ok. 26-27 roku życia. I coś mi mówi, że miało to związek z zakończeniem studiów. Od 7 do 24 roku życia, przez 17 lat szłam zwyczanym trybem edukacji – ktoś zaplanował dla mnie każdy kolejny rok planem lekcji, przechodzeniem do kolejnej szkoły. I nagle, po 17 latach, w wieku 24 lat jakaś drabina się kończy, tak jakbyś zawisł w powietrzu, bez gruntu pod nogami. Miałam już wtedy pracę na pół, a później na cały etat, więc nie brakowało zajęć. Coś jednak po tych studiach się zmieniło. Skończył się jakiś społeczny plan na mnie. Od teraz miałam pracować. Nie było jednak powiedziane z góry gdzie, jak długo, nad czym. Od teraz można decydować samemu. Ta wolność mnie z początku przytłaczała, zionęła jakąś taką pustką. Wiedziałam już, że firmy są różne, można je zmieniać, doświadczać czegoś innego, mniej lub bardziej bliskiego swoim wartościom i potrzebom rozwoju. Wiedziałam też, że praca na etacie w jednej firmie, to nie musi być jedyne zajęcie. Prowadziłam jeszcze zajęcia na Politechnice Gdańskiej. Po kilku latach pisania artykułów, otwierały się drzwi do szkoleń, konsultacji, kursów on-line, itp. Okazało się, że tak wiele rzeczy jest możliwych. Potrzebowałam jakiegoś kierunku, żeby samej wiedzieć, do czego dążyć. I ten kierunek mógł wyjść tylko ode mnie. Więc próbowałam ustalić tę misję, ale, jak pisałam wcześniej, ze średnim skutkiem.
Z czasem przestałam się wyrabiać ze wszystkim i musiałam podejmować jakieś decyzje – na czym się skupić, co chcę robić najbardziej, bo wszystkiego nie dam rady. Potrzebny był jakiś punkt odniesienia, konkretny pomysł na siebie i na bloga. To jedno pytanie wisało cały czas z tyłu głowy.
Mijał czas. Zbierałam kolejne doświadczenia w pracy, na blogu, rozwijając się też gdzieś obok. Czułam, że analiza biznesowa ma mocne osadzenie w działaniu firmy, a nie jest tylko aktywnością w projekcie luźno oderwanym od reszty organizacji. Świetnie przeprowadzony projekt w firmie, do której on nie pasuje, nic jej nie daje – nie ma sensu. Jak pożenić analizę z zarządzaniem organizacją? No, dobra, jakoś przejdzie, chociażby jako ciekawostka.
Czułam jednak też, że bardzo dużo zależy od podejścia ludzi do swojej pracy. Od takiego szczerego, świadomego, silnego powiązania pracy z własnymi przekonaniami, wartościami, potrzebami. Dopiero wtedy to „klikało” razem. Tu już zalatywało jednak mocno rozwojem osobistym, coachingiem i innymi rzeczami, które wielu ludzi odstręczają, bo „to jakieś sekciarskie” i „skupmy się na konkretnej robocie”. Musiałam to jakoś jednak upchnąć pod wspólny parasol tematyczny, bo tylko ta trójka miała dla mnie sens – człowiek, projekt, firma.
Zastanowiłam się czym ja się właściwie zajmuje, co mnie przyciąga, ekscytuje. Jakie tematy naturalnie wybieram, kiedy mam o czymś pisać, szukam książki czy rozwiązuję zadanie podczas pracy nad analizą biznesową, z analitykami.
Zastanowiłam się kiedy szlag mnie trafia i mam ochotę rzucić robotę w cholerę. Co w tym jest ważnego dla mnie, czego mi brakuje? Wkurza mnie realizowanie projektów bez sensu, dla robienia projektów. Wkurza mnie siedzenie na dupie, zastój. Wkurza mnie pierdzenie w stołek od 8:00 do 16:00 bez ambicji zrobienia czegoś ważnego, przydatnego. Boli mnie niewykorzystany potencjał. Przykro mi patrzeć na ludzi, którym zależy, ale nie mogą się przebić przez warstwy zarządzania, ślepotę, głuchotę, bezmyślność. Przykro mi patrzeć na firmy, którym zależy, ale nie mogą zapalić ludzi do swoich celów, nie mogą zapewnić im rozwoju, którego potrzebują.
Zastanowiłam się co piszecie do mnie w wiadomościach przez bloga, że to, co przeczytaliście ode mnie, posłuchaliście, nauczyliście się, co to Wam dało. O czym wtedy mówicie? Odkryliście powołanie do pracy analityka 🙂 To może być coś dla Was. Znaleźliście pracę jako analityk 🙂 Zainspirowaliście się 🙂 do rozwoju, spróbowania czegoś, podwyższenia poprzeczki. Dowiedzieliście się o czymś. Zrozumieliście coś, co wydawało się Wam wcześniej skomplikowane.
To wszystko kołatało się po mózgu przez kilka lat. Świadomie i nieświadomie zbierałam informacje, które połączyły się w końcu w jedno:
Pomagam ludziom, projektom i firmom działać z sensem, rozwijać się i wykorzystywać potencjał, aby osiągać cele, spełniać marzenia i zmieniać świat na lepszy.
Słyszałam kiedyś, że przez pierwsze 30 lat człowiek odkrywa kim chce być, a kolejne 30 lat realizuje tę misję. Ciekawe 😉
Po co ta wizja/misja?
To jedno zdanie zbiera zainteresowania, dążenia. Pomaga skupić się na celu, zastanawiać się jak tę wizję/misję realizować skuteczniej. Podpowiada priorytety. Kierunkuje i nadaje sens działaniom. Komunikuje innym, czego mogą się spodziewać, czy im z nami po drodze.
Czy to znaczy, że tak właśnie jest? Pięknie, cudownie, jakby jednorożce biegły po tęczy? Daleka jestem od twierdzenia, że taka właśnie jestem, tak wspaniały efekt daje moja praca. Ale tu chodzi bardziej o dążenie, o wyruszanie w tę misję, podążanie tą drogą. Ma przyświecać przez cały czas, nigdy nie będąc osiągniętą w pełni możliwości, zostawiając przestrzeń na doskonalenie.
Czy to górnolotne pierdololo? Tak. To zdanie ma inspirować do działania przez całe życie osoby, firmy (no, chyba, że przyjdzie ważny update i zmieni jego treść).
To ważna umiejętność liderów – inspirować innych, porywać ich do działania. Wyobrażasz sobie twardo stąpającego po ziemii prezesa, który mówi „Chodź ze mną, będziemy coś robić, nie wiem, co – co wpadnie. Będziemy robić projekty 🙂 Co kto nam zleci i więcej zapłaci.”? 😀 No, och, porywające. Aż się chce dla czegoś takiego stracić bezpowrotnie mijający czas i kawał życia 😉
Określanie misji/wizji
Jak określić wizję/misję?
Może będą pomocne jakieś z moich doświadczeń – odpowiadanie na pytania:
- Jakiemu celowi chcę się poświęcić?
- Co już i tak robię? Do czego mnie najbardziej ciągnie? Co daje najwięcej satysfakcji?
- Co jest dla mnie ważne? Co mnie porusza? W czym chciałbym pomóc innym?
- Co mnie denerwuje? Czemu chciałbym zapobiec? Przed czym uchronić innych?
- Co o efektach mojego działania mówią inni? Jakie korzyści odnoszą? Co cenią?
Kiedy nie jesteśmy gotowi na określanie misji/wizji?
Zarówno firmy jak i ludzie nie są gotowi na misję/wizję, kiedy są zbyt zajęci bieganiem z taczkami, wypełnianiem dużej ilości zobowiązań, robieniu wszystkiego, za co klient chce zapłacić, bez względu na to, czy nam z tym po drodze, czy nie (jak się nie ma swojej drogi, to wszystko jedno). Co się musi stać? Trzeba się zatrzymać, oderwać, zagłębić w ciszę, w siebie. Można po prostu pomyśleć, sięgnąć po książkę, szkolenie, wykonać ćwiczenia, powymieniać się przemyśleniami z innymi. Można też doświadczyć przeładowania zadaniami czy ograniczenia czasu, jaki mamy dostępny – stwierdzić, że za dużo tego, nie damy rady zrobić wszystkiego i coś musimy wybrać. Co jest dla nas najważniejsze?
Czy misję/wizję można określić za jednym posiedzeniem?
Wydaje mi się, że to trudne zadanie. Zależy od dojrzałości. Zależy ile razy zadawaliśmy sobie już to pytanie. Może być to trudne dla młodej osoby czy dla młodej firmy, które dopiero poznają siebie, uczą się tego kim są, kim chciałyby być. Na razie są zaaferowane tym, że mogą coś robić i skupiają się na różnych drobniejszych działaniach. Mogą określić wizję/misję, ale pewnie będzie ona dojrzewać razem z osobą/firmą.
Jak określić wizję/misję wielu osób – rodziny, kadry zarządzającej, pracowników firmy?
To już jest trudniejsze, żeby wiele osób na raz poczuło tak silną moc osobistego przywiązania, zaangażowania w realizację wizji/misji. Każdy najpierw sam musi wiedzieć co jest dla niego ważne, czego chce. Dlatego też tak szalenie ważna jest samoświadomość siebie, jako człowieka. Dopiero, kiedy to wiemy, możemy łączyć się z innymi na silnych fundamentach, z większą świadomością i trwałością. Musimy znaleźć z innymi część wspólną wartości i celów, tak, aby zbudować z nich wizję/misję, która wszystkich połączy, poruszy i zmobilizuje na długie lata.
Jak pomóc innym zrozumieć naszą misję/wizję?
Do pełnego zrozumienia autora wizji/misji brakuje mi jeszcze jakiegoś przybliżenia kontekstu, filozofii, potrzeb, z których ta wizja/misja wykiełkowała. Dlaczego jest to tak bliski temat dla autora? Jaka myśl przewodnia stoi za tymi dążeniami? To bardzo ciekawe i dodatkowo wyjaśniające, pozwalające lepiej zrozumieć, utożsamić się.
Przykłady misji/wizji
Analiza IT
Wizja tego bloga i moja – więcej na stronie wizji/misji: https://analizait.pl/wizja-i-misja/
„Pomagam ludziom, projektom i firmom działać z sensem, rozwijać się i wykorzystywać potencjał, aby osiągać cele, spełniać marzenia i zmieniać świat na lepszy.”
SpaceX
Elon Musk (ten od samochodów elektrycznych Tesla i wysyłania rakiet w kosmos w ramach SpaceX) ma taką wizję/misję:
„Rozwijamy technologię i zasoby potrzebne ludziom do kolonizacji Marsa.”
To się nazywa mieć rozmach 😉
A jak jest z Twoją misją/wizją?
Czy misja/wizja Twojej firmy nadaje kierunek, inspiruje Ciebie i innych do działania i rowoju?
Na koniec, na zachętę jeszcze kultowy cytat z filmu „Chłopaki nie płaczą” 😀
0 komentarze “Misja i wizja firmy a misja osobista”
Ja słyszałem tak: do 30 skupiasz się uczeniu się, uczysz się i uczysz. Między 30 a 50 tylko kasa, kasa i zarabianie. A po 50 zastanawiasz się, po co ci to wszystko było…:) pozdrowienia
Hehe 😀 można i tak.
coś w tym jest,. Moją wizją jest robienie zdjęć rodzinnych,ciążowych itp,.
Misją natomiast, jest uzmysłowienie parom, że sesja, to nie tylko patrzenie w obiektyw i pozowanie, ale głównie skupianie na sobie, bez pozowania i patrzenia w obiektyw 🙂
Brzmi wspaniale 🙂
Świetny wpis – myślę, że wiele osób doszło na jakimś etapie swojego życia do podobnych przemyśleń i wniosków. Wydaje mi się, że w prosty sposób można to przenieść na pracę – brak jasno określonej misji i wizji przedsiębiorstwa często skutkuje podobnymi konsekwencjami, chaosem, brakiem jednolitego planu na rozwój, a pewnie i w przypadku sporej części firm finalnie kończy się ich upadkiem.