Książki, które polecam z 2020 roku
Polecam 7 spośród książek, po które sięgnęłam w 2020 roku. Może posłużą i Tobie. Książki uczą, poszerzają horyzonty i wywracają
Kilkudziesięcioosobowa organizacja z dużą rotacją. Stawiają nową stronę. Znajomy znający się na IT spada z nieba i oferuje pomoc. Tworzy własną platformę do zarządzania treścią (tzw. CMS), którego nie może przestać zachwalać. Szybszy od innych, bardziej bezpieczny, o wiele lepiej napisany kod strony. No i on jest Twórcą.
Wyczuwam problem. Informuję Prezesa, jakie mogą być konsekwencje takiej decyzji. Co, jeśli będziecie chcieli później coś zmienić? Co, jeśli nie będziecie wiedzieli jak to dokładnie działa? Co, jeśli ta osoba nie będzie miała potem dla Was czasu? „Nie, nie, on szybko odpisuje na maile i wszystko nam robi tak, jak będziemy chcieli”.
Nie mijają dwa lata. Do organizacji dołącza nowa osoba znająca się na IT. Patrzy na stronę i wylicza możliwe usprawnienia i innowacje, które chętnie by wprowadziła, tylko czy ta strona jest na popularnym WordPressie? Nie. Czy jest napisana w jakimś popularnym frameworku? Nie. Czy macie dostęp do kodu? Nie. Wiele pomysłów upada, chęć kolegi do zmiany organizacji na lepsze zaczyna topnieć pod naporem piętrzących się przeszkód. Mógłby siąść i swobodnie popracować nad stroną, jednak jeśli ma już ciągle prosić kogoś o ustawienie każdej rzeczy, czekać na odpowiedź, czekać aż ktoś dorobi funkcjonalność, której teraz nie ma albo naprawi coś, co powinno działać dawno temu, to po prostu się odechciewa.
Jasne, że możesz korzystać z pomocy znajomych, którzy chcą Ci pomóc z IT. Zrobisz dla nich coś dobrego. Nauczą się przy okazji jak robić strony czy aplikacje, poćwiczą na realnym przykładzie, którego ktoś faktycznie potrzebuje. Jednak po radosnej fazie tworzenia przychodzi też faza utrzymania, która jest już mniej przyjemna. „Nie dość, że zrobiłem im to za darmo/za grosze, to jeszcze ciągle mają jakieś uwagi, coś im się nie podoba, ciągle coś by tam zmieniali. Siedzę i wprowadzam te zmiany godzinami, chociaż już od dawna nie powinienem się tym zajmować i o tym zapomnieć.” – może pomyśleć twórca.
Czy nie masz korzystać z pomocy znajomych, którzy chcą poćwiczyć na Twojej organizacji IT? Ależ proszę. IT za darmo lub za grosze to przecież nie lada gratka. Tylko bądź świadomy, na co się piszesz. A na co się piszesz?
Niewątpliwe plusy:
Wiedz jednak, że decydujesz się też stawić czoła minusom:
Co możesz zrobić, żeby zmniejszyć ryzyko?
Jeszcze na koniec dwie moje żenujące historie z młodości. Zabawne stały się dopiero z perspektywy czasu 🙂
Jednej znajomej tworzyłam kiedyś stronę, która padła ofiarą ataku hakerskiego. Ktoś podmienił główną stronę wiejskiej szkoły i wyświetlał pod tym adresem arabskie hasła i dziwne zdjęcia. Nieźle się wystraszyliśmy. Cóż, brak odpowiednich zabezpieczeń młodego entuzjasty HTMLa.
Drugiej znajomej tworzyłam cały system do zarządzania głównymi procesami w firmie – sprzedaż WWW dla klientów, zarządzanie produktami, zarządzanie informacjami sprzedażowymi dla pracowników i panel podsumowań finansowych dla Pani Prezes J Radochy co nie miara. Nauczyłam się robić sesje w PHP, koszyk zakupów i inne cuda. Niestety sypało błędami, kiedy próbowałam coś rozbudowywać. I nikt mi nie powiedział, że są już na to gotowe rozwiązania 😛
Jeśli korzystasz z pomocy, to znaj cenę uszczęśliwiania ludzi z IT i cenę niskiej ceny 🙂
Wiele takich historii kończy się tak, że pracę i tak trzeba wykonać od nowa.
Jako strategiczny analityk biznesowy na pograniczu zarządzania i IT zapewniam, że projekty i działania w organizacji przynoszą wartość biznesową. Dostarczam kompetencji analitycznych managerom i zarządom z Polski, Niemiec i Szwajcarii przy tworzeniu strategii oraz wdrażaniu jej w kilkuset osobowej międzynarodowej organizacji.
Marek Bisztyga
W świecie systemów “militarnych” od dziesięcioleci praktykuje się tzw. podejście COTS – Commercial of-the- shelf, czyli integracja rozwiązań z gotowych, dostępnych na rynku (fakt, dość specyficznym) komponentów. Z powodzeniem można je stosować również w świecie cywilnych rozwiązań IT. Nie ma żadnych przeciwwskazań. Należy tylko zmienić podejście: celem ma być rozwiązanie problemu biznesowego, a nie wyprodukowanie nowego oprogramowania, czego nie kochają nasi “kuzyni po fachu” – programiści. Świat nieuchronnie zmierza w tym kierunku, co powinno być dobrą wiadomością zarówno dla nas, analityków, bo wzrasta zapotrzebowanie na analizę integracji, jak i programistów, bo wzrasta zapotrzebowanie na nowe “gotowe” produkty , w tym XaaS. Era rozwiązań “kastomowych” powoli przemija, choć zawsze ostaną się nisze tak specyficzne, że bez “programistycznej złotej rączki” się nie obejdzie.
Bardzo poręczną metodą rozstrzygnięcia kwestii „kupić+integrować” vs. „wyszydełkować” nowe oprogramowanie jest kalkulacja tzw. Total Cost of Ownership (TCO) planowanego rozwiązania, ale uwaga: ważnym jest, by kalkulacja była rzeczywiście “total” (na ile to praktycznie możliwe), w tym, z uwzględnieniem różnych ryzyk – np. kosztów awarii, konieczności reperacji/modyfikacji, braku dostępu do dokumentacji, pozyskania know-how, i innych – najlepiej w dłuższej perspektywie (3-5 lat). Często wtedy okazuje się, jak słuszna bywa stara mądrość, że “biednych nie stać na posiadanie rzeczy tanich” lub “co nagle to po diable”.
weboy01
Cóż za wnikliwa analiza zagadnienia, jestem pod wrażeniem : ) Aż dziw bierze, ile w sieci jest firm które posiadają strony bez dostępu do narzędzi administracyjnych oraz informacji kto takie uprawnienia posiada ; ) Zdaje się, że w większości to wynik, wyżej opisanych sytuacji..